logo_whitelogo_whitelogo_whitelogo_white
  • Home
  • Galeria
  • Oryginały
  • O mnie
  • Blog
  • Kontakt
✕
Published by admin on 28 października, 2022
Categories
  • Uncategorized
Tags
Najprawdopodobniej urodziłem się już tak zaprogramowany i zostało to wzmocnione poprzez obserwowanie mojej mamy. Całe moje dzieciństwo widziałem ją głównie przy sztaludze, kiedy to zapamiętale tworzyła kompozycje kwiatowe lub pejzaże. Jeździliśmy wspólnie na plenery na których otaczali mnie inni artyści. Były to doświadczenia bardzo pozytywne. Sam, odkąd pamiętam, przelewałem na papier, a potem na płótno moje fantazje. Sprawiało mi to niesamowitą przyjemność. Czułem, że muszę w ten sposób wizualizować swoje myśli. Porównałbym to do oddychania. Niemalże fizjologiczna potrzeba.

W okresie dojrzewania i wiele lat potem, zgubiłem sens pracy twórczej. Pochłonęły mnie sprawy mniej ambitne (bez wchodzenia w szczegóły :). Kładę to na karb niepokornej duszy artystyczne, zagubionej i przytłoczonej życiem. Od czasu do czasu coś namalowałem, ale były to po prostu w miarę poprawne obrazy realistyczne, głównie na zamówienie i wykonywane jedynie z potrzeby zarobku. Męczyło mnie to okrutnie. Zmuszałem się do tego i nie sprawiało mi to przyjemności.

Pewnego dnia postanowiłem jednak powrócić do dziecięcych fascynacji. Przypomnieć sobie jak to było kiedyś, kiedy rysowanie to był mój równoległy świat. Zdecydowałem, że odrzucam wszelkie kompromisy związane z tematyką oraz techniką moich prac. Pogodziłem się z tym, że prawdopodobnie nikogo nie zainteresuje moja nowa stylistyka. Chciałem poczuć się totalnie wolny.

Wziąłem więc do ręki piórko z tuszem i zacząłem stawiać kreski. Tak jak mi się zachce i żeby sprawiało mi to przyjemność. Mogłem stworzyć świat nie zważając na to, czy komukolwiek on się spodoba. I poczułem to samo co kiedyś! Zacząłem znowu oddychać pełną piersią. Mogłem tworzyć całymi godzinami. Po powrocie siadałem od razu do sztalugi i z niechęcią odchodziłem od niej późnym wieczorem. Kiedy okazało się, że są osoby którym się to podoba, byłem w siódmym niebie.

Od tamtego momentu minęło już ponad siedem lat. Pasja we mnie nie zagasła, a wręcz przeciwnie, rozwija się cały czas. Pomysły na nowe prace mnożą się. Jedynie czasu brakuje, aby wszystkie sprawnie zrealizować. Wiem, że rysuję i maluję, ponieważ moja mama zaszczepiła we mnie tą pasję. Sądzę jednak, że jest coś wcześniejszego i tajemniczego, co wmontowuje w nas pewne predyspozycje i pragnienia.

Jasne więc jest co doprowadziło mnie do działalności artystycznej. Trzeba mieć jednak jakieś wymierne bodźce pozytywne, aby wykonywać dane czynności. Oto i one:

- tak jak pisałem powyżej, rysując mam wrażenie wykonywania niezbędnej, fizjologicznej potrzeby, przypominającej oddychanie,
- przenoszę się do świata równoległego, a raczej do szczeliny, która nagle pojawia się w świecie realnym, w którym są zadania, konieczności, tematy i inne równie niepotrzebne sprawy – w tej szczelinie są natomiast dziwne rzeczy – nie mają nic wspólnego ze światem materialnym – powiedziałbym, że angażują nieaktywną na co dzień część mojego mózgu, niezbadaną i fascynującą,
- mogę sprawić innym ludziom radość – bardzo mnie to porusza i zaskakuje, kiedy jakaś osoba zachwyci się moją pracą i odnajdzie w niej coś niespodziewanego, coś swojego.

Jak wpadnę jeszcze na coś, co zmusza mnie do rysowania, na pewno dopiszę.

Najprawdopodobniej urodziłem się już tak zaprogramowany i zostało to wzmocnione poprzez obserwowanie mojej mamy. Całe moje dzieciństwo widziałem ją głównie przy sztaludze, kiedy to zapamiętale tworzyła kompozycje kwiatowe lub pejzaże.

admin
admin

Related posts

11 czerwca, 2020

Na co komu ta sztuka?


Read more

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Regulamin sklepu

+48 500 531 781 - jarek@gewinner.pl

Made by Jarosław Gewinner
0

0 zł

✕

Logowanie

Nie pamiętasz hasła?