Na co komu ta sztuka?
Tak sobie siedzę i się zastanawiam. Po co jest sztuka? W sensie, po co ją robić? Sam mam pracę etatową. Jakoś od pierwsze do pierwszego wystarcza mi na opłaty i jedzenie oraz na tygodniowy wyjazd na wczasy raz w roku. Nie ośmielam się myśleć o tym, że mógłbym się utrzymywać jedynie z twórczości artystycznej.
Kiedyś.
Niegdyś, na przykład Leonardo Da Vinci (czyli Leonardo z Vinci), mógł sobie żyć całkiem zacnie ze swoje twórczości. Oczywiście status artysty bardzo fluktuował przez wieki. Raz artysta był niewolnikiem, raz rzemieślnikiem, a raz idolem. Obecnie, jak mi się wydaje, jest albo twórcą artefaktów inwestycyjnych (za niebotyczne kwoty), albo landszaftciarzem (za mniejsze lub większe pieniądze), lub biedakiem (w większości przypadków).
Ok. Życie jest życiem. Potrzeby potrzebami. Jednak będąc twórcą, potrzebuję uzasadnienia własnych działań. Lekarz ratuje ludzkie życie lub zdrowie. Przynajmniej tak uważa większość społeczeństwa. Prawnicy pomagają rozwiązywać spory i trudne sytuacje życiowe. Producenci żywności i innych dóbr doczesnych dostarczają żywność i inne dobra doczesne. A artyści?
Artyści robią coś nadmiarowego. Nieokreślonego.
Piramida potrzeb Maslowa pokazuje to w sposób jednoznaczny. Nie ma się więc co kłócić. Samorealizacja i transcendencja są ostatnie w kolejce do osiągnięcia pełni.
Kiedy jednak następuje wysycenie dobrami podstawowymi , czy jest to takie oczywiste?
Będąc własnym adwokatem chciałbym zwrócić uwagę na poniższe podpunkty:
- współczesny człowiek ma do dyspozycji tyle produktów masowych, że nie zwraca uwagi na sztukę wyższą,
- mass media skutecznie zagłuszają potrzebą transcendecji,
- edukacja skupia się na tworzeniu społeczeństwa produktywnego, a nie otwartego,
- jesteśmy zbyt ubogim społeczeństwem.
Czy kogoś to zastanowi?
Nie chcę nikogo klasyfikować i określać. Spotykam się z bardzo pozytywnym odbiorem mojej twórczości. Są osoby, dla których obcowanie ze sztuką ogólnie pojętą (nie dekoracją) jest istotne.
Pytanie brzmi. Czy sztuka jest istotna?
Wypowiem teraz kilka kontrowersyjnych kwestii płynących prosto z mojego serca, subiektywnych, do przemyślenia:
- mam długie okresy w życiu, kiedy górę biorą rzeczy przyziemne – nic wówczas nie czuję, jestem mniej lub bardziej sprawnym robotem,
- kiedy przeczytam dobrą literaturę, zobaczę świetną wystawę lub usłyszę inspirujący koncert, mam poczucie, że życie jest czymś więcej niż mi się wydawało, że mogę być lepszym człowiekiem,
- nic długo nie znajduję, zniechęcam się do sztuki, aż tu nagle znajduję perłę np. Pharoaha Sandersa (muzyk) i brnę w to, ponieważ sądzę, że to Bóg dał talent danej osobie. Jest to cząstka Boga…
Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Napisz. Nie wierzę w brak zdania. Każdy ma swoją wrażliwość…
1 Comment
Sztuka jest bardzo ważna, uskrzydla dodaje kolorytu życiu, cieszy, nakręca energetycznie, motywuje do działania. Bez sztuki nie wyobrażam sobie życia.